Wycieczka do Sandomierza
środa, 25 czerwca 2014 10:36

Ranek 12 czerwca 2014 roku był pogodny. Zapowiadał się ciepły i przyjemny dzień. O godzinie 8.25 uczniowie klasy 5a, 4b i 4a spotkali się przed szkołą z opiekunkami. Panie szybko i sprawnie sprawdziły obecność, przypomniały regulamin i plan wycieczki i  cała grupa udała się do autobusu.

Koło 11 przed południem autobus zajechał do Sandomierza. Pierwszym punktem wycieczki było przejście podziemną trasą turystyczną, prowadzoną pod staromiejskimi kamienicami. Były to połączone ze sobą piwnice dawnych mieszkańców i kupców sandomierskich. Z miejscem tym związana jest legenda, według której w XIII podczas najazdu Tatarów na Polskę miasto znalazło się w ogromnym niebezpieczeństwie. By ratować mieszkańców i ich dobytek przed najeźdźcami, młoda dziewczyna, Halina, zgodziła się przeprowadzić lochami Tatarów do miasta. To był podstęp. W chwili, gdy wszyscy Tatarzy weszli za przewodniczką do podziemi, Halina wypuściła na ziemię gołębia, co było umówionym znakiem z mieszkańcami miasta. Ci szybko zasypali wejście do lochów i tak uratowali swoje życie. Niestety, wraz z Tatarami zginęła młoda i odważna Halina.

Następnie przewodnik zaprowadził grupę do katedry, w której uczniowie poznali kolejną legendę, tym razem związaną z najazdem na Polskę Szwedów w XII wieku. Starszy przewodnik bardzo ciekawie opowiadał o wystroju katedry, jej początkach i bogatej historii. Przy okazji sondował wiedzę uczestników naszej wycieczki. Trzeba z dumą podkreślić, ze zostaliśmy pochwaleni za naszą znajomość faktów i ciekawostek historycznych. Pochwały też zebrały panie za przygotowanie uczniów i zaprowadzoną dyscyplinę. Przewodnik okazał się być przemiłym człowiekiem, lubiącym rozmowy i … przestrzegającym zasad zachowania. Zwracał uwagę innym grupom, że w kościele trzeba zdjąć czapkę. Dla nas była to rzecz oczywista…

Po krótkiej przerwie na posiłek udaliśmy się do Wąwozu królowej Jadwigi. Mieliśmy okazję przyjrzeć się specyficznej budowie wąwozu i rodzajowi tamtejszej gleby. Niestety rój komarów, który nas napadł jakby specjalnie na nas czekał, szybko nas stamtąd wypłoszył.

Wróciliśmy na rynek, by zakupić pamiątki i przyjrzeć się jeszcze miastu, które znamy z filmu o ojcu Mateuszu. Panie nawet rozmawiały z ludźmi, którzy byli świadkami kręcenia filmu.

Ostatnim miejscem, do którego się udaliśmy był Baranów Sandomierski z przepięknym zamkiem. Zwiedziliśmy go z panią przewodnik, która ciekawie o zamku opowiadała, przybliżyła jego historię i ciekawostki, z których najbardziej nas zafascynowała ta związana z białą damą błąkającą się nocami po zamkowych komnatach. Jej portret wisi w jednej z sal – Róża Potocka patrzy z niego prosto w oczy każdego, kto na nią popatrzy. Wodzi też za nim oczami, jakby chciała powiedzieć, że przed nią nic się nie ukryje.

Po tak spędzonym dniu około 21 wróciliśmy do Gnojnika. I tu niespodzianka – z bezchmurnego dotąd nieba lunął rzęsisty deszcz. Kto nie zdążył się schronić, przemókł do suchej nitki. Wycieczka była udana.

W naszej galerii zdjęcia na potwierdzenie ostatniego zdania.

 

Poprawiony: środa, 25 czerwca 2014 11:34